Stopień oddziaływania przemysłu zajmującego się wydobyciem gazu łupkowego na powierzchnię terenu jest zdaniem Poprawy przedstawiany w różnych dyskusjach bez proporcji. - Teren wiertni, w zależności od ilości odwiertów zajmuje obszar od 0,5 do 5 hektarów. Czas zajmowania terenu wynosi od kilkunastu tygodni do ponad roku – informuje Poprawa. - Potem w fazie produkcji zdecydowana większość obszaru jest rekultywowana i powraca do pierwotnej funkcji. Jeśli były to pola uprawne, to stają się nimi z powrotem. Nie ma więc mowy o degradacji krajobrazu czy pojawieniu się olbrzymich połaci pustych terenów, które niby miałyby powstać przy eksploatacji złóż gazu łupkowego - mówi.
Poprawa ubolewa, że podczas dyskusji nt. gazu łupkowego tworzy się nieracjonalne pojęcie gazu łupkowego, który rzekomo miałby być zupełnie innym niż gaz konwencjonalny. Jak wyjaśnia jest to ten sam gaz, a różnice polegają jedynie na tym, w jakim typie skały pod ziemią występuje, co ma konsekwencje w postaci technologii wydobycia.
- Przemysł patrzy na gaz łupkowy ze swojej perspektywy. Środowiska ekologiczne przedstawiają z kolei swoje argumenty, nie zawsze poparte solidną wiedzą. Z jednej strony są ludzie oskarżani o lobbing na rzecz przemysłu, a po przeciwnej osoby, które oskarża się o sprzyjanie producentom gazu konwencjonalnego np. Gazpromowi – mówi Poprawa. Dodaje, że w trakcie dyskusji nt. gazu łupkowego bardzo często pojawiają się błędne koncepcje, przedstawiane są irracjonalne argumenty, tworzona jest również atmosfera strachu, czego doskonałym przykładem jest film „Gasland”. - Nie ma w tym wszystkim miejsca na racjonalną dyskusję dot. rzeczywistego wpływu wydobycia gazu łupkowego na środowisko. Najbardziej wiarygodnym źródłem są dla mnie agendy rządowe, a w Kanadzie nie ma ani jednego udokumentowanego przypadku zatrucia wód pitnych przy wydobywaniu gazu – mówi ekspert.
W filmie „Gasland” woda wypływająca z kranu zapala się. - To przypadek ze stanu Colorado, który nie ma w ogóle związku z gazem łupkowym. Stanowisko administracji państwowej stanu Colorado jest jednoznaczne. Człowiek ten bez pozwoleń odwiercił na własną rękę otwór dla pozyskania wody. Przez to, że wykonał go na dziko, nie wszedł w posiadanie ekspertyz, które wskazałyby mu, że nie powinien tego zrobić. A to dlatego, że poprzez odwiert do pozyskania wody zaczął przypadkiem eksploatować metan pochodzący z węgla. Gaz ten, jako lżejszy od wody, zbierał mu się w kranie - tłumaczy.
Poprawa dodaje, że w procesie wydobycia gazu łupkowego za pomocą metody szczelinowania używa się płynu na bazie wody z dodatkami chemicznymi. – Niestety, ale wokół tego tematu również tworzą się nieprawdziwe teorie. Wprowadza się niepotrzebne zamieszanie, wskazując, że ta metoda może doprowadzić do skażenia wody pitnej substancjami chemicznymi. A w Kanadzie, jak wspomniałem, nie udokumentowano takich przypadków – informuje.